#11 2014-05-14 22:19:17

Lunathia

Moderator

Zarejestrowany: 2014-04-13
Posty: 11

Re: neuroamorion

Już sięgała po broń. Już miała spróbować zestrzelić krasnoluda, ale szczęśliwie ktoś ją ubiegł. W sumie, sama nie była pewna, czy z nawet z takiej odległości bez celowania byłaby w stanie w niego trafić. W końcu ile razy można liczyć na swój dziki fart?

Gdy poczuła, że jest ciągnięta, nie opierała się i dała się wyprowadzić z karczmy, zbyt zszokowana nagłym zwrotem sytuacji, by zareagować w jakikolwiek inny sposób. Dopiero, gdy opuścili przybytek i dołączyła do nich krótkowłosa kobieta, odzyskała pełną jasność umysłu i wyrwała się w uścisku nieznajomego z cichym prychnięciem. Zaraz później zaczęła się mocno drapać po ciele. Ot, taka reakcja na dotknięcie przez obca osobę.
- Dzięki. - Wychrypiała krótko, mimo wszystko.

Gdy usłyszała ryczące motory tych pierdolonych krasnali, krótkowłosa nie musiała ponawiać swojej propozycji i Lunathia, niemalże jako pierwsza znalazła się przy samochodzie. Może to dziwne, może nie, ale jakoś nie miała ochoty zbyt szybko umierać. Któż wtedy by tak oddanie służył Przewspaniałej Anariel?
- Nie zarazicie się. - Rzuciła krótko, pakując się do samochodu.

Offline

 

#12 2014-05-17 18:20:29

Frodo

Gracz

Zarejestrowany: 2014-04-09
Posty: 16

Re: neuroamorion

Zielony wybiegł na zewnątrz kiedy usłyszał strzał. Wzdrygnął się czując jak gęsia skórka przechodzi przez jego plecy. Przecież nie chciał go zabijać, choć Krasnolud pewnie zabiłby go bez wahania, no nie licząc tego które ocaliło jego zieloną skórę. Chociaż! Oby tylko nie... Nim jednak skończył myśleć kobieta której nie trzymał właśnie na plecach wyszła ze speluny trzymając strzelbę. Jej się pewnie przyda, o ile działa. Sytuacja już się chyba uspokoiła, cuchnąca kobieta zsunęła się z pleców Elgara  po czym już wchodziła do campera na zaproszenie właścicielki.

- OK! - Tyle tylko zdążył krzyknąć zanim rozpędził swoje cielsko do samochodu. Wchodząc przez ciasne drzwi niemal nie walnął łysiną w futrynę. Wnętrze chyba jednak bardziej przypominało ciężarówkę złomiarzy niż pierwowzór tego samochodu. Wszędzie części i rupiecie. Mutant nie był pewien, ale chyba w rogu przy toalecie widział zapasowy silnik! Choć mógł się mylić, nie był zbyt dobry z techniki, no bo skąd? Usiadł blisko drzwi, nie chciał się pchać do środka zwłaszcza że była tam już właścicielka długiego płaszcza. Patrząc na nią i chcąc nie chcąc biorąc oddech pomyślał że będzie trzeba uchylić okno, kiedy ta nie patrzyła w jego stronę uczynił tak jak pomyślał starając się wyglądać jak gdyby zapach bardziej przypominał ten z odświeżaczy niż ten z ubojni zamkniętej tydzień temu. Kiedy wszyscy znaleźli się na pokładzie powiedział na tyle donośnie aby dało sie go słychać spośród ryku motocykli nie wiedzących co to tłumik i stuku kopanego żelastwa.
- Jestem Elgar, lepiej się pośpieszmy bo tym im nie uciekniemy.

Offline

 

#13 2014-05-22 22:45:21

 Bell

Admin

10860673
Zarejestrowany: 2012-09-13
Posty: 167

Re: neuroamorion

Jej chyba smród nazbyt nie przeszkadzał. Nie komentowała go bynajmniej ani gestem, ani słowem, ani nawet myślą.
Zasiadła za kierownicą auta. Wsunęła kluczyk do stacyjki i uprzednio jeszcze odrzucając delikatnie strzelbę krasnoluda na bok – przekręciła. Silnik zarzęził, zaskwierczał i zgasł... Tak samo stało się również za drugim razem. Samochód odpalił dopiero przy trzeciej próbie, co Azalia skwitowała głośnym, pełnym ulgi westchnieniem. Ten kamper lubił psuć się w najmniej odpowiednich momentach.
Wnętrze samochodu było istną ruiną. Na ziemi leżał stary, popękany materac, a cały tył samochodu zapchany był różnorakimi śrubkami, sprężynkami, butelkami... Po prawej stronie leżał nawet zużyty boiler. Po chuj jej było to wszystko? Ciężko dociekać.
- Azalia. – Przedstawiła się.
A na zapewnienia ze strony Luny zwyczajnie skinęła głową.
Nie minęła chwila, a cała trójka już zmierzała szosą w kierunku stolicy. Krasnoludy nie będą wiedzieli nawet gdzie za nimi jechać... Wszak jakby na to nie spojrzeć droga ku stolicy była niejedna, wszystkie równie (nie)wygodne, a tamci potrzebowali jeszcze czasu na to, by choćby zorientować się, że ich druh nie żyje... Nie spowiadała się barmanowi dokąd jedzie, którędy jedzie. I z całego serca liczyła na to, że ani Luna, ani Elgar również tego nie zrobili.
Adrenalina powoli zaczęła opadać, blondynka się uspokoiła i teraz dopiero zagaiła rozmowę.
- Jadę do stolicy. – Poinformowała w końcu łaskawie... Wszak nie wiedziała, czy ich drogi zmierzają w tę samą stronę. – Jeśli mieliście inne plany, mówcie teraz.
Może ich nawet podrzuci...
Zerknęła na licznik przedstawiający stan zbiornika paliwa. Nie było źle. Jej towarzysze spod granicy postarali się, by mogła bezpiecznie dojechać w tę i z powrotem.


http://31.media.tumblr.com/1d11999a677911e5911de065a6bf5151/tumblr_mtr00cDxG61sibg5ho1_500.gif

Offline

 

#14 2014-05-27 01:27:55

Lunathia

Moderator

Zarejestrowany: 2014-04-13
Posty: 11

Re: neuroamorion

Cały czas uważnie przez szyby w aucie spoglądała na zewnątrz, wypatrując pościgu. W ręku wciąż dzierżyła swojego magnuma, najwidoczniej chcąc być przygotowana na użycie go w razie potrzeby. Nie, żeby łudziła się że trafi. Po prostu chciała się poczuć nieco pewniej. W końcu na Czarnych Mokradłach, z których pochodzi nie ma dróg przystosowanych do jazdy samochodem... Jakoś te spalinowe maszyny nigdy nie wzbudzały w niej zaufania...

Atak swędzenia minął, więc przestała się drapać, chociaż mdły, słodkawy odór gnijącego mięsa szybko wypełnił wnętrze pojazdu. Nasunęła z powrotem opaskę na twarz, tak że znowu było widać tylko jej chabrowe oczy i odrobinę skóry wokół nich.

- Lunathia, miło Was poznać. - Zaskrzeczała, głosem zniekształconym przez chrypę i materiał.
- W mniej niż pięć dni muszę dotrzeć do stolicy, więc będę zobowiązana, jeżeli zechcesz mnie tak dostarczyć. Mogę dać Ci nawet truciznę do kul. - Spojrzała znacząco na jej broń. Nie lubiła być komuś coś dłużna, więc wolała na starcie omówić cenę swojego przejazdu... Ot, tak na wszelki wypadek, by później nie wynikła żadna nieprzyjemna sytuacja. Właśnie... Później... Na samą myśl, podrapała się po ramieniu. Za niecałe trzy dni zacznie odchodzić od zmysłów, ale... Najukochańsza Anariel zechce jej pomóc i obdarzy ją swoją łaską... Prawda?

Offline

 

#15 2014-05-28 00:03:18

Frodo

Gracz

Zarejestrowany: 2014-04-09
Posty: 16

Re: neuroamorion

- Jestem Elgar, mi również miło was poznać. - Powiedział od niechcenia patrząc się w okno. Chyba zapowiadało się na deszcz. To nawet lepiej, motocykliści  nie przepadają za taką pogodą, ale kto by tam zrozumiał krasnoludy? Te przerośnięte karły mają jednak sporo siły i uparty charakter, a jak dojdzie do tego chęć mordu dla zemsty po jednym z ich braci to nawet oni sami nie wiedzą co się dzieje w tych ich małych móżdżkach. 
Chyba już nawet zaczął się przyzwyczajać do specyficznej woni Lunathii. Ale... Dlaczego tak pachnie?
Może to już przez dość sędziwy wiek? Ten głos i tak dalej. Coś jednak nie pasowało mu do wyobrażenia sobie nowej znajomej jako staruszki. Zielony wyrwał się na chwilę z niemego gapienia się w świat za szybką połączonego z jakże głębokimi przemyśleniami o naturze tajemniczej towarzyszki.
- To dla mnie obojętne, byle gdzieś gdzie dadzą mi spokój. - Odpowiedział na pytanie dokąd zmierza. Niestety, ale to jego najważniejszy warunek. Byle tylko udało się przesiedzieć kilka dni.

Offline

 

#16 2014-05-28 00:40:48

 Bell

Admin

10860673
Zarejestrowany: 2012-09-13
Posty: 167

Re: neuroamorion

- Oboje jesteście mutantami? Czyście się na coś pochorowali? - Zagaiła spoglądając na nich, nie na ulicę...
Bo jakby na to nie spojrzeć - na takim pustkowiu nie mogło się stać nic złego, prawda?
Właśnie wyjechali z tej mieściny. Droga była prosta, a w okolicy ani śladu żywej duszy.
Nie licząc rzecz jasna miejscowości, którą zostawiali za swoimi plecami... Tylko.. Azalii to nie interesowało. Ona i tak nigdy nie spoglądała za siebie. W ten sposób żyło się łatwiej, w ten sposób ze zdecydowaną prostotą można było zostawić przykre sprawy za sobą... A trzeba wam wiedzieć, ze panna Linda żyła raczej tym, co miało się wydarzyć w przyszłości. Jej aspiracją było ocalenie Ziemi i... inne tego typu pierdoły.
- Masz szczęście, też jadę do stolicy. - Poinformowała Lunę. – Ale truciznę i tak chętnie przyjmę. Wszystko się przyda. Można wiedzieć na cholerę się tam pchasz?
Jedną rękę poczęła grzebać w kieszeniach spodni, by w końcu odnaleźć sfatygowaną paczkę fajek. Jedną z nich zaraz wcisnęła między wargi.. I na moment nawet wypuściła z czułych objęć palców kierownicę - po to by papierosa odpalić. Zaciągnęła się dymem i rzuciła fajki w w stronę Zielonego.
- Częstuj się i podaj dalej.
Jakby na to nie spojrzeć nic tak jak tytoń nie uspokajało skołatanych nerwów...
No może jeszcze melisa.
Ale Azalia melisy nie miała na składzie. Niestety.
Wypuściła spomiędzy warg smugę dymu. I kierowała ją w uchyloną lekko szybę. Nie zamierzała z kampera robić komory gazowej.


http://31.media.tumblr.com/1d11999a677911e5911de065a6bf5151/tumblr_mtr00cDxG61sibg5ho1_500.gif

Offline

 

#17 2014-05-28 01:00:52

Lunathia

Moderator

Zarejestrowany: 2014-04-13
Posty: 11

Re: neuroamorion

Może i nie zamierzała robić z kampera komory gazowej, jednak i tak już tam trudno się oddychało z powodu zapachów wydzielanych przez Lunę. Poczekała chwilę, aż paczka dotrze i do niej i po chwili również zaciągnęła się głęboko. Co jak co, ale trucizn, czy toksyn, zanieczyszczających jej organizm nigdy nie skąpiła. No cóż... Co kto lubi.

- Tak. To mutacja. Niestety. Kara za grzechy, które niechcący musiałam popełnić, które przypadkiem rozgniewały Przecudną Anariel. Ale... Ona mnie ocali. I Ciebie też! - Tu zwróciła się do Elgara. - Uleczy Cię z Twojej choroby kiedy tylko w nią uwierzysz!  Właśnie po to jadę do stolicy. By nieść dobrą wieść, by zasiać ziarno nadziei w umęczonych, smutnych duszach osób dotkniętych mutacjami.
- Wznośmy ręce ku Anariel i dziękujmy jej, za Trudną Miłość, którą nas obdarza i prośmy o siłę w walce ze Złem, jakim są mutacje i Moloch! - Zawołała. No cóż... nikt nie mówił, że jest przyjemną towarzyszką podróży.
Zamilkła, najwyraźniej czekając, aż się do niej przyłączą.

Offline

 

#18 2014-05-28 02:57:24

Frodo

Gracz

Zarejestrowany: 2014-04-09
Posty: 16

Re: neuroamorion

Nie palił, paczka fajek którą dostał od właścicielki furgonetki dla złomiarzy została przekazana tylko dalej. Ale staruszka zapaliła i cóż, nie cały dym wędrował za okno. Chociaż może to i lepiej? Taka mieszanka zapachowa może okazać się łatwiejsza do przeżycia.  W końcu zapach fajek jest zdatniejszy do wąchania, a jest dość intensywny żeby nieco zamaskować inne zapachy.

Bardziej od fajek zaciekawiło go pytanie o mutacje, ale nim odpowiedział, Luna zaczęła mówić. Nie odpowiedziała, odpowiedzi są krótkie i na temat. Jak ona zaczęła mówić to aż oczy otworzył szerzej.
Anariel, grzech, kara!? Tego ostatniego nie powiedziała, ale tyle udało mu się wywnioskować z wypowiedzi kaznodziejki. Niech ktoś włączy radio! Przecież żadna Anariel nie ma wpływu na jego kolor! Chyba że byłaby wyjątkowo ładna! Wtedy by się zaczerwienił, ale zielony kolor jest wynikiem tylko tych popieprzonych eksperymentów na ludziach! Właśnie, trzeba by odpowiedzieć, choć nie wygląda na chorego to jednak wypada odpowiadać na zadane pytania. Podczas gdy Luna opowiadała historie o swojej bogini Anariel Elgar nachylił się nad Azalią i na ucho wyszeptał. - Takiego choróbska jeszcze nie było żeby tak wyglądać.

Offline

 

#19 2014-05-28 22:39:46

 Bell

Admin

10860673
Zarejestrowany: 2012-09-13
Posty: 167

Re: neuroamorion

Milczała przez dłuższą chwilę... Można było nawet przypuszczać, że więcej jej nie interesuje, że dowiedziała się wszystkiego, czego chciała... Miała jeszcze kilka pytań - teraz jednak skupiała sie na wychwyceniu czegoś poza rzężeniem silnika kampera, którym jechali.
Powinna była zabić też barmana. Teraz pewnie wyśpiewa wszystkim czym uciekają, teraz pewnie dość szybko ich znajdą... Dlaczego temu nie zapobiegła? Zacisnęła mocniej dłoń na kierownicy po raz kolejny unosząc dłoń z papierosem ku ustom. Kolejny wdech, wydech... W pomieszczeniu robiło się naprawdę nieznośnie. Mdławy zapach Luny w połączeniu z wonią papierosów nie wpływał na nią zbyt dobrze.
Ściemniło się już, a szosę przed nimi oświetlała tylko jedna, sprawna żarówka z przodu samochodu... Choć może lepiej byłoby wyłączyć światło? Może lepiej byłoby się tu zatrzymać? Ile to już czasu minęło od ich ucieczki?
Azalia zjechała na pobocze, wyłączyła silnik.
- Biorę pierwszą zmianę. - Poinformowała jak gdyby oczywistym było o czym mówi.
W końcu w czasie ich wypadów przy granicy zawsze w nocy ktoś nie spał, zawsze ktoś czuwał.
- Prześpijcie się. Później obudzę Elgara.
I wyszła z samochodu. Po chwili dało się słyszeć kolejno cichy brzdęk i stukot.. Na dachu. Bo właśnie na dachu się Azalia rozsiadła między nogami trzymając strzelbę, którą wyciągnęła z samochodu. Czuwała!


http://31.media.tumblr.com/1d11999a677911e5911de065a6bf5151/tumblr_mtr00cDxG61sibg5ho1_500.gif

Offline

 

#20 2014-06-01 03:57:10

Lunathia

Moderator

Zarejestrowany: 2014-04-13
Posty: 11

Re: neuroamorion

Osobą, której najmniej przeszkadzał obecny w kamperze zapach była oczywiście sama Lunathia. Co gorsza, ta smrodliwa mieszanka nawet jej odpowiadała. Tak bardzo przypominała o stronach z których pochodzi...

Zaczęła swój kaznodziejski wywód, ale widząc brak zainteresowania u swoich towarzyszy podróży zamilkła mocno niepocieszona. Nie lubiła, gdy ją ignorowano, ale z drugiej strony... co się odwlece, to nie uciece. I tak ich przekona do uznania Znakomitej Anariel za Zbawczynię tego zagubionego świata. Jak nie teraz, to później: mówi się trudno i żyje się dalej. Nie ma czym się przejmować.

Wyjrzała niepewnie za okno, próbując wypatrzeć krasnoludzki pościg, ale niestety jej wzrok nie był w stanie przebić mroków nocy. Zdarza się. Uszy tak samo pozostawały głuche na wszelakie podejrzane odgłosy.

- Wezmę ostatnią wartę. - Mruknęła, powoli układając się do snu, otoczona dusznym smrodem, zalegającym w samochodzie. Nie przejmowała się tym, że zostawiła Elgarowi najgorszą zmianę. Ziewnęła przeciągle, czując napływającą senność; w końcu od kilku dni nie zaznała snu, chodząc nafaszerowana jakimiś środkami pobudzającymi. Te prochy dawały niezłe efekty, ale tylko na krótką chwilę. Po dłuższym okresie czasu mocno wyniszczały organizm i dosłownie ścinały człowieka z nóg. Luthia wyciągnęła ze swojej podróżnej torby cienki, dziurawy koc i położyła się na nim przymykając oczy.

- A Ty, co takiego zrobiłeś, że jesteś cały zielony? Czym się naraziłeś Anariel? - Zapytała cicho, mocno zaspanym głosem, powoli usypiając.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.polskiservwszystkiego.pun.pl www.wsclan.pun.pl www.pilkarze.pun.pl www.thawmods.pun.pl www.uks27katowice.pun.pl